Tryptyk industrialny

img20200425_2010348322

To że nie ma nieciekawych miejsc wiadomo poniekąd od dawna. Ja dowiedziałem się o tym od Papcia Chmiela, gdy w jednym ze swoich wspaniałych komiksów wyjaśniał Tytusowi – wówczas kandydatowi na artystę – ten prosty, aczkolwiek odkrywczy fakt, jako przykładem posługując się stertą śmieci.

Chodzi bowiem o to, żeby zobaczyć w nich coś więcej niż tylko stertę odpadów. Znaleźć w tym coś interesującego, wartego przedstawienia.

Od czasu lektury komiksu minie pewnie niedługo już czterdzieści lat, a słowa Papcia ciągle mam gdzieś za uszami. Cały czas mimo woli wypatruję, czy coś, gdzieś nie ułoży się przypadkiem w jakąś ciekawą kompozycję.

Rzeczywiście. Poranna podróż do pracy. A po drodze słynna już poza granicami landu sygnalizacja świetlna zsynchronizowana tak wspaniale, że jest w stanie stworzyć korek z jednego samochodu. Człowiek nie podejrzewałby, że jest to możliwe. A jednak, dla niektórych inżynierów – czarodziejów jest to rzecz jak najbardziej wykonalna.

Tym razem jednak pozwoliła mi ona dostrzec coś nowego. Oto wschód Słońca nad wielkimi piecami lokalnej huty żelaza. Wspaniała gra świateł i cieni, rozpraszania i załamywania światła w oparach unoszących się nad zakładem. Następnego dnia przygotowałem się do zajęć, zabierając ze sobą aparat, statyw i dłuższy obiektyw oraz kawę w termosie. To ważny element wyposażenia, bo zimowe poranki są chłodne.

DSC_6952

DSC_6942

DSC_6946

Z całej serii zdjęć postanowiłem wybrać trzy. Bo tak sobie na wstępie ustaliłem. Dlatego też z bólem serca wyrzucałem kolejne pliki z folderu, aż zostały tylko trzy, które postanowiłem zamieścić tutaj. Każde z nich przedstawia tą samą hutę, a jednak jest inne i niepowtarzalne.

Wygląda na to, że nawet droga do pracy może być inspirująca. Kto by się spodziewał?

2 comments

Dodaj komentarz