Obecne czasy spowodowały, że do łask wróciły stare, znane nam ze szkoły podstawowej, sposoby podróżowania. Znamy je pod nazwą „podróży palcem po mapie”. Jeszcze dwa lata temu kto by o tym pomyślał. Nie ma zresztą co się rozczulać, bo niewiele da się na to poradzić. Można za to ten czas wykorzystać produktywnie i spróbować zaplanować sobie jakieś wyjazdy na „lepsze czasy”, kiedy to wszystko już minie.
Siedząc przed komputerem i śledząc, co do zwiedzania polecają inni natrafiłem nagle na zdjęcia z parku miniatur. Podpisu oczywiście brakowało ale od czego jest wujek Gugle. Szybki resercz i już mamy lokalizację: Guliwerwelt Bexbach. To przecież rzut beretem. No, może dwa rzuty.
Niewiele myśląc, następnego dnia pakuję motocykl i uzbrojony w nawigację wyruszam na krótką w sumie przejażdżkę.
W samym Bexbach nawigacja oczywiście głupieje i przejeżdżam obok parku miniatur dwa razy, nawet nie mając pojęcia że to tu. Bo oczywiście żadnej tablicy nie ma. Czemu – to okaże się za chwilę.
W końcu zatrzymuję się dla orientacji na parkingu przy czymś, co w pierwszej chwili wygląda na jakiś zagajnik i okazuje się, że jestem na miejscu. Dziwna sprawa.
Park powstał w 1976 roku w czasach, gdy wydobywano tu „czarne złoto”, czyli węgiel. Niestety, pewne rzeczy mają swój koniec. A wraz z zamykaniem kopalni skończyły się też pieniądze na utrzymanie i renowację obiektów – a wiele z nich jej wymaga. Ostatnia renowacja nastąpiła w 2012 roku, czyli w sumie dawno. Tyle wstępu.
Wstęp na teren parku jest darmowy. Trzeba uczciwie przyznać, że jest on większy niż się wydaje i żeby obejść go w te tytułowe „osiemdziesiąt minut” trzeba naprawdę się postarać.
Całkiem sporą reprezentację mają obiekty „miejscowe”, jak na przykład barokowy kościół w Saarbrücken, który ponoć reprezentuje styl polskiego baroku. Ciekawe.
Porta Nigra, czyli zabytek z czasów rzymskich z również nieodległego Trewiru.
Reprezentacja niemieckich zamków i ich ruin nie zawiodła.
Małe Paryżewo.
Krzywa wieża w Pizie jest naprawdę krzywa.
Piramida może i trochę pretensjonalna, ale nie ma co wybrzydzać, gdy się zwiedza za darmochę.
Habemus Papam.
Rio de Świebodzinejro.
Partenon w lepszych czasach.
Fort Knox, czyli skarbonka Stanów Zjednoczonych. Ale jak się okazuje, nie tylko. Znajduje się tu Centrum Badawcze Armii, Szkoła Wojsk Pancernych, Centrum Rekrutacji Armii, Muzeum Kawalerii i Czołgów imienia generała Pattona.
Biały Dom. Niedawno jeden z urzędujących tam polityków miał problemy z odklejeniem się od stołka. W USA to nowość a w naszym regionie w sumie częsta przypadłość.
Obserwatorium Palomar. Pierwsze obserwatorium, które wykorzystywało teleskop wyposażony w zwierciadło sferyczne z korektorem. Szlifowanie zwierciadła o średnicy 5,1 metra trwało aż 11 lat.
Gotowa do startu rakieta Saturn V. Taki eksponat również się tu znajduje. Wykorzystywano ją podczas misji Apollo oraz Skylab. Podejrzewam, że NASA wiele by dziś dała za jeden prawdziwy i kompletny egzemplarz.
Jest to tylko niewielki fragment Parku Miniatur, zwanego też Światem Guliwera. Jak się okazało, nie jest to jedyna atrakcja tego miejsca a skoro już się tu przyjechało…
Tym razem będzie co nieco o czarnym złocie. Ale o tym następnym razem.
Świat jest mały 😀
Pozdrawiam Czesław
PolubieniePolubienie
Mam nawet takie wrażenie, że z czasem kurczy się coraz bardziej 😉
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie